Miałem już nie pisać o ewolucji według Księgi Urantii, ale przeczytałem jeszcze raz fragmenty temu poświęcone i zmieniłem zdanie. W KU jest tyle istotnych niezgodności ze współczesną nauką, że warto temu poświęcić jeszcze jeden post. KU twierdzi, że:
To właśnie ze zwinnego, małego, gadziego dinozaura o mięsożernych upodobaniach, ale ze stosunkowo dużym mózgiem, wykształciły się nagle ssaki łożyskowe. Ssaki te rozwinęły się gwałtownie oraz w wielu różnych kierunkach, nie tylko dając początek pospolitym odmianom współczesnym, lecz rozwijając się także w gatunki morskie, takie jak wieloryby i foki oraz w podróżników powietrznych, takich jak rodzina nietoperzy.
Wszystko
tu jest nieprawdą. Ssaki wyewoluowały z synapsydów, które kiedyś były określane
jako gady ssakokształtne, ale obecnie uważa się, że znacznie bliżej im do
ssaków nić gadów. Synapsydy nie pochodzą od dinozaurów ani nimi nie były.
Pochodzą od owodniowców (te od płazów), od których też pochodzą zauropsydy, do
których należą dinozaury. Innymi słowy linie ssaków i dinozaurów rozeszły się
wcześniej, więc ssaki nie mogą pochodzić od dinozaurów. Ponadto ani ssaki jako
takie, ani ssaki łożyskowe nie pojawiły się nagle. Synapsydy pojawiły się około
300 milionów lat temu i ewoluowały w kierunku ssaków ale możliwość szybszego
rozwoju ssaki uzyskały po wyginięciu dinozaurów, czyli około 66 milionów lat
temu. Musiało jednak minąć aż 30 milionów lat, żeby powstało wiele rzędów
ssaków, a 64, żeby powstały wszystkie znane dziś rzędy. Mówimy więc o
dziesiątkach milionów lat!
Najstarszy
łożyskowiec, jaki znamy z wykopalisk (Chiny) oraz badań molekularnych pochodził
sprzed 160 milionów lat i przypominał
szczura. Pojawił się więc przed wymieraniem kredowym, ale od synaspydów, z
których wyewoluowały ssaki, dzieliło go około 150 milionów lat.
Lemuropodobna matka, bezpośredni przodek wczesnych ssaków, o włos uniknęła śmierci nie mniej niż pięć razy, zanim urodziła ojca nowego, zaawansowanego gatunku ssaków.
Pomijając,
że bezpośrednim przodkiem wczesnych ssaków na pewno nie była lemuropodobna
samica, to bardzo wątpliwe jest, żeby nią była jedna samica, podobnie jak
wielce wątpliwe jest, żeby nowy zaawansowany gatunek ssaków miał jednego ojca.
Ponieważ jednak mowa o tym była już we wcześniejszych wpisach, to nie będę do
tego wracał, a jedynie zwrócę uwagę na to, że jest to kolejne miejsce w KU, w
którym jakiś gatunek ma swojego pojedynczego założyciela.
Dalej
czytamy:
Cofnijmy się wstecz do narodzin zaawansowanych bliźniaków, samca i samicy, dwu przodujących członków plemienia ssaków pośrednich. Te zwierzęce dzieci należały do niezwykłej klasy; miały jeszcze mniej włosów na ciele niż ich rodzice i od wczesnej młodości upierały się chodzić wyprostowane. Ich przodkowie zawsze uczyli się chodzić na tylnych nogach, ale te bliźniaki naczelne stały wyprostowane od samego początku. Osiągnęły półtora metra wzrostu a ich głowy urosły większe, w porównaniu z głowami innych członków plemienia. Chociaż wcześnie nauczyły się porozumiewać ze sobą przy pomocy znaków i dźwięków, nigdy nie mogły nauczyć swojego ludu zrozumienia tych nowych symboli.
Współczesna nauka zarówno dwunożność jak i większe czaszki (a co za tym idzie mózgi) uważa za nabyte przez człowieka w drodze ewolucji. Według naukowców dwunożność pojawiła się już u hominidów, możliwe nawet, że jeszcze w czasach, kiedy żyły na drzewach. Tak przynajmniej twierdzą niektórzy naukowcy. Inni uważają, że dwunożność to efekt przejścia z nadrzewnego trybu życia do naziemnego, czyli przejścia z terenów zalesionych na tereny trawiaste. Najstarsze ślady istoty dwunożnej odkrył Polak, dr Gerard Gierliński, na Krecie. Ślady te mają około 6 mln lat, czyli należą do wczesnej formy przedludzkiej, co pokazuje jak stara jest dwunożność, i że wyewoluowała zanim pojawił się nasz bezpośredni przodek. Jednocześnie mamy dowody na to, że niektóre młodsze formy od istoty z Krety nie osiągnęły dwunożności w takim stopniu jak ona. Orrorin tugenensis (6,2-5,6 mln lat) był częściowo dwunożny, podobnie młodszy od niego Ardipithecus ramidus i jeszcze młodszy Australopithecus afarensis (3,9-2,9 mln lat). W 2008 r. w jaskini w Republice Południowej Afryki znaleziono skamieliny przedstawicielki Australopithecus sediba (2 mln), którą nazwano Issa. Także ona potrafiła wspinać się po drzewach i chodzić na dwóch nogach. Australopithecus afarensis (3,85 a 2,95), którego przedstawicielką jest słynna Lucy, też umiał jedno i drugie. Te przykłady pokazują, jak mogła wyglądać ewolucja dwunożności: zaczęła się od częściowej dwunożności umożliwiającej zarówno poruszanie się po drzewach jak i na lądzie. W kontekście przytoczonych twierdzeń księgi Urantii być może najistotniejsze jest to, że dwunożność pojawiła się u wielu hominidów, w tym także tych, które nie są naszymi przodkami, co dowodzi, że nie wywodzi się od jednej pary ludzkiej, czy nawet przedludzkiej.
W kwestii tego, jak stopa małpia przekształcała się w stopę ludzka
nie ma konsensusu wśród uczonych. Wiadomo natomiast, że nabywanie dwunożności
wiązało się nie tylko z ewolucją budowy stopy, ale także miednicy, kości udowej
i otworu potylicznego wielkiego. Te zmiany są widoczne w zapisie kopalnym, a
także u współczesnych zwierząt, które wprawdzie nie są w pełni dwunożne ale
czasami poruszają się na dwóch kończynach, co pomaga nam zrozumieć, jak
przebiegała ewolucja dwunożności.
W Księdze Urantii także zdolność mówienia oraz powiększenie mózgu przedstawione są jako nagłe nabycie tej umiejętności przez jedną parę. Tymczasem wiadomo, że jak wszystko inne, także ludzka czaszka i mózg ewoluowały przez stosunkowo długi czas. Wprawdzie najszybszy przyrost nastąpił w ciągu ostatnich dwóch milionów lat, ale już wcześniej zarysował się ten trend, który jest widoczny w zapisie kopalnym czaszek. Sahelantrop, ssak człekokształtny żyjący około 7 milionów lat temu - czaszka o objętości około 370 cm³. Australopiteki, żyjące w okresie od 4,5 do 1,5 miliona lat temu - 400 do 550 cm3. Gatunek Homo, około 2,5 miliona lat temu - średnia objętość 650 cm3 Homo erectus (2 miliony lat) - średnia objętość około 1000 cm3. Współcześni ludzie – około 1350 cm3.
(Oprócz wielkości czaszek zmieniaa się te ich kształt, co nie jest bez znaczenia. Szczegóły omawiają zalinkowane na końcu postu artykuły.)
Ewolucję mózgu wnioskować możemy nie tylko z wielkości i budowy czaszek
naszych przodków, ale także z umiejętności, jakie posiadali, co z kolei
wnioskujemy z używanych przez nich narzędzi, a także śladów posługiwania się
ogniem.
Do niedawna
sądzono, że nasi przodkowie zaczęli korzystać z ognia mniej więcej 400 tysięcy
lat temu, a sądzono to na podstawie odkryć w Izraelu. Obecnie jednak czas „odkrycia”
ognia przesunięto o dodatkowe 600 tysięcy z powodu odkrycia w Republice
Południowej Afryki. Korzystanie z ognia przy przygotowywaniu posiłków w sposób
znaczny (a może nawet rewolucyjny) przyczyniło się do zmiany diety. Gotowane
posiłki są lepiej strawne i dostarczają więcej energii. To umożliwiło rozwój
mózgu, który ma bardzo duże zapotrzebowania energetyczne, a ten rozwój z kolei
umożliwił dalszy rozwój umiejętności, w tym większego panowania nad ogniem, produkcji
lepszych narzędzi, a w końcu nabycie umiejętności mówienia.
Różne są
hipotezy dotyczące ostatniej z wymienionych umiejętności, ale pewne jest, że do
jej nabycia niezbędna była odpowiednia budowa ciała oraz wysoko rozwinięty
mózg. Chociaż tylko nasz gatunek potrafi naprawdę mówić, rozmawiać, tylko nasz
gatunek wykształcił skomplikowany język, to dobrze wiemy, że porozumiewają się różne
zwierzęta, a robią to na różnym poziomie. U szympansów, naszych najbliższych krewnych,
obserwujemy porozumiewanie się za pomocą odgłosów, mimiki, gestykulacji i postawy.
Z tego wynika, że nasi przodkowie zaczęli się porozumiewać zanim osiągnęli
dwunożność. Ich mózgi w pewnym stopniu już wtedy były na tyle sprawne, żeby to
robili, a po nabyciu dwunożności zmieniła się też budowa ciała, co zwiększyło
możliwości wydawania dźwięków. Nie bez znaczenia było też życie w grupach oraz
tryb tego życia, czyli wspólne polowania i zbieractwo – możliwość i umiejętność
porozumiewania się dają o wiele większe możliwości niż brak tych umiejętności.
Inna
hipoteza głosi, że „język” w nas „zaskoczył” po osiągnięciu przez mózg odpowiedniego
stopnia rozwoju ( Stephen Jay Gould). Mnie
bardziej przekonuje wersja ewolucyjna (Terrence Deacon) ponieważ
porozumiewanie się (to samo dotyczy świadomości) obserwujemy na różnych
poziomach u niżej rozwiniętych zwierząt, a archeologia dostarcza dowodów na
korelacje czasowe między wielkością i budową mózgu (zmiany w wielkości i budowie
czaszek), a umiejętnością wytwarzania narzędzi i korzystania z nich oraz stopniem
panowania nad ogniem.
Źródła:
https://www.urantia.org/pl/ksiega-urantii/czytaj
https://pl.wikipedia.org/wiki/Zauropsydy
https://pl.wikipedia.org/wiki/Ewolucja_ssak%C3%B3w
https://przystaneknauka.us.edu.pl/artykul/polscy-naukowcy-odkryli-slady-praludzi-na-krecie
https://www.rp.pl/nauka/art14728231-lucy-chodzila-jak-czlowiek
https://australian.museum/learn/science/human-evolution/walking-on-two-legs-bipedalism/