czwartek, 11 maja 2023

Czy 500 białych pokonało 100 000 czerwonych?

 

    W poprzednim poście opisywałem wczesne cywilizacje w Afryce, a w jeszcze wcześniejszym cywilizacje Azteków, Inków i Majów. Skoro te cywilizacje były dość zaawansowane, to w każdej głowie musi się zrodzić pytanie, jak to się stało, że uległy Europejczykom? Przyczyn było kilka, a konie, broń palna i miecze to tylko jeden z elementów, który dawał przewagę Hiszpanom. Innym elementem był sposób walki Indian Ameryki Środkowej. Nie walczono w szyku, bo każdy wojownik walczył na własną rękę i nie po to, żeby zabić jak najwięcej wrogów, ale żeby ich pojmać (a potem ofiarować bogom). Do tego też była przystosowana ich broń: drewniane miecze z ostrzem z obsydianu i maczugi. Konkwistadorzy mieli kusze, artylerię, arkebuzery, miecze  i kawalerię. Warto w tym miejscu dodać, że proch wynaleziono w Chinach; tak samo łuk kompozytowy pochodzi z Azji. Chińczycy wymyślili też kuszę, ale jej pierwowzór stosowali już Grecy i Rzymianie.

    Przewaga w uzbrojeniu to nie wszystko. Biali przybyli do Ameryk mieli jeszcze jedną broń, której nawet nie byli świadomi. Tą bronią były choroby. Spustoszenie wśród Indian szerzyły najpierw ospa, później też odra, grypa, dżuma i malaria. Ostatecznie z powodu chorób wyginęło 90% tubylców nieodpornych na nieznane Ameryce patogeny.

    Jak w każdym rejonie świata, także i w Ameryce Środkowej ludność nie była zjednoczona. Znaczna część tubylców bardzo chętnie wsparła Hiszpanów w walkach przeciwko tym, którzy ich gnębili na różne sposoby. Wrogowie Azteków nie tylko wspomogli konkwistadorów wojownikami, których można liczyć w tysiącach(!), ale też tłumaczami i przewodnikami, co miało duże znaczenie w nieznanym terenie i wśród ludności mówiącej kompletnie nieznanym językiem. Bez wsparcia ze strony ospy, odry itp. oraz tysięcy indiańskich wojowników nienawidzących Azteków (plemię Tlaxcallan) Hiszpanom nie wystarczyłaby przewaga technologiczna w uzbrojeniu.

    Jednak w micie o tym, że garstka Hiszpanów podbiła Amerykę Południową jest ziarno prawdy. Tym ziarnem jest bitwa pod Cajamarca, gdzie około 200 Hiszpanów zabiło 7 tys. Inków (żaden Hiszpan nie zginął ani nawet nie został ciężko ranny). Jak do tego doszło? Przede wszystkim te 7000 uzbrojonych było jedynie w toporki i to bardziej reprezentacyjne niż do walki. Po prostu Inkowie nie spodziewali się, że będą walczyć. Konkwistadorzy byli ukryci i zaatakowali Indian znienacka. Doszło do masakry, którą trudno nazwać walką.

    Obiegowa opinia jest taka, że dzięki przewadze cywilizacyjnej biały człowiek szybko podbił obydwie Ameryki zabijając w walkach większość rdzennej ludności. Tymczasem w walkach zginęło niewielu Indian, zdecydowana większość zginęli od chorób przywleczonych przez białych z Europy, a w walkach z Indianami brali też udział (i to nie mały) sami Indianie. Były też grupy (Mapucze), które nigdy nie uległy konkwistadorom.

    Jak kiedyś tak i dziś jedne państwa dysponują lepsze techniką wojskową, inne gorszą. Czy z tego powodu, że Polacy nie dysponują bronią jądrową, a dobre czołgi i myśliwce kupują od tych, którzy potrafią je wyprodukować wynika, że jesteśmy gorsi od Niemców, Amerykanów, Francuzów czy Koreańczyków? Nie sądzę. Na to, jakimi kto dysponuje zdolnościami obronnymi składa się wiele czynników, tak samo na historie cywilizacji, narodów i państw. Inteligencja ich mieszkańców z pewnością nie jest jedynym czynnikiem. Tak samo inteligencja z pewnością nie jest jedyną miarą, jaką powinniśmy mierzyć człowieka.

    W następnym poście wrócę do tematów, które są bardziej związane z Księgą Urantii. Ten post, jak i dwa poprzednie, nie były w planach. Pojawiły się jako odpowiedź na serię komentarzy Hill pod postem o rasach i rasizmie w KU.

 

Źródła:

https://histmag.org/Hiszpanski-podboj-Meksyku.-Zrodla-sukcesu-Cortesa-w-starciu-z-Aztekami-21632

https://ciekawostkihistoryczne.pl/2021/12/21/kilkuset-ludzi-podbilo-indianskie-imperia

https://wielkahistoria.pl/choroby-a-podboj-ameryki-zaraza-zabila-do-90-populacji-nowego-swiata

https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Cajamarca

https://pl.wikipedia.org/wiki/Mapucze

środa, 10 maja 2023

O uzasadnianiu rasizmu cz.2, Afryka

    Dzisiejszy wpis zacznę od tego, od czego być może powinienem był zacząć wpis poprzedni. Czy się różnimy? Oczywiście, że się różnimy. Ale rasizmem nie jest stwierdzanie różnic ani nawet badanie różnych aspektów tych różnic. Rasizmem jest wartościowanie z tego powodu (głównie chodzi o kolor skóry). Według genetyków nie ma sensu nawet klasyfikacja rasowa ponieważ różnice genetyczne między „rasami” są mniejsze niż różnice populacyjne (na przykład w populacji Polaków). A skoro Polak od Polaka może się genetycznie bardziej różnić niż Polak od Zulusa, to dlaczego mielibyśmy Zulusa uważać za przedstawiciela innej rasy? (Ja jednak będę używał pojęcia rasy dla wygody, ale bez pejoratywnych znaczeń.)

    Załóżmy, że na drodze ewolucji rdzenni mieszkańcy Australii mają nieco inne mózgi; ich inne spostrzeganie świata i inny sposób myślenia nie są związane ze środowiskiem, z kulturą, ale są wrodzone. W końcu przez co najmniej 50 000 lat praktycznie nie krzyżowali się z innymi ludzkimi populacjami zamieszkując dość specyficzny rejon naszej planety. Nawet, gdyby tak było, to nie znaczyłoby to, że ich myślenie, ich inteligencja jest gorsza. W ich środowisku jest nawet lepsza od naszej, bo (załóżmy, że tak było) przez dziesiątki tysięcy lat dostosowywała się do tamtego specyficznego środowiska. A dlaczego miernikiem lepszości jakiegoś rodzaju inteligencji miałoby być środowisko cywilizacji  typu europejskiego? To europocentryczny sposób myślenia. Aborygeni na przykład mają o wiele lepszą pamięć wzrokową od rasy kaukaskiej (być może sprawiła to selekcja naturalna z powodu trybu życia Aborygenów w określonym środowisku) – czy z tego powodu mamy twierdzić, że rasa kaukaska jest gorsza? Nie sądzę.

 

    Z Australii przenieśmy się do Afryki.

    Każdy słyszał o piramidach w Egipcie, ale mało kto o piramidach Królestwa Kusz. Tymczasem na terenach dzisiejszego Sudanu już 5000 lat temu na południe od Egiptu istniało jeszcze jedno starożytne państwo, było to właśnie Królestwo Kusz ze stolicą najpierw w Napacie, a potem w Meroe (od 300 r. p.n.e. do 350 r. n.e.). W tym ostatnim archeolodzy odkryli nekropolę królewską (groby i piramidy z podziemnymi komorami), pozostałości pałaców królewskich, wielką świątynię Amona, zabudowę miejską oraz resztki pieców hutniczych, a także resztki murów z kamiennych bloków (średnio 4,5 m grubości i 3,5 m wysokości). W historii tego państwa był okres, kiedy zostało podbite przez Egipt, ale też taki, kiedy to władcy kuszyccy, zwani Czarnymi Faraonami, rządzili Egiptem przez około 100 lat.

    Inną starą cywilizacją afrykańską jest Nok. Niektórzy historycy uważają, że cywilizacja Nok istniała już 1500 lat p.n.e., ale większość figurek z terakoty, które znaleziono w Nigerii pochodzi z z okresu od 500 p.n.e. do 200 n.e. To i tak bardzo dobry wynik. Być może najdziwniejsze w Nok jest to, że nie ma tam śladu epoki brązu, jakby z epoki kamienia przeszli od razu do epoki żelaza. Ten niebywały skok technologiczny dokonał się na południe od Sahary około 2500 lat temu.

    Kolejna afrykańska cywilizacja to Aksum, królestwo istniejące w latach 80 p.n.e. do 825 r., położone w północnej części dzisiejszej Etiopii i Erytrei. Szczególne osiągnięcia miało w handlu zarówno lądowym jak i morskim. w połowie IV wieku przyjęło chrześcijaństwo.

    Wielkie Zimbabwe – jak informuje Wikipedia „największa budowla okresu przedeuropejskiego w Afryce na południe od równika” (ponad 750 ha). Wszystkie budowle wzniesiono z granitowych kostek (lub cegieł) bez użycia zaprawy w okresie  XI-XV w.

    Można by jeszcze wspomnieć o Kartaginie, Mali i Aszantii, ale myślę, że wymienione cywilizacje wystarczą do tego, żeby udowodnić, że w Afryce na długo przed przybyciem tam Europejczyków istniały wysoko rozwinięte cywilizacje.

    Konsekwencją przyjęcia tezy o wyższości jakiejś rasy nad innymi jest sprzeciw przeciwko krzyżowaniu się ras. Ten sprzeciw zaczyna się od niechęci, a kończy na prawnym zakazie, co miało miejsce w USA w niektórych stanach jeszcze w pierwszej połowie XX wieku. Gdyby taki zakaz (prawny czy tylko wewnętrzny) był stosowany przez ludzi konsekwentnie, to nie mielibyśmy muzyki chociażby J. Hendrixa (pochodzenie afroamerykański oraz indiańskie), L. Kravitza (pochodzenie afroamerykańskie, bahamskie, rosyjsko-żydowskie) i M. Carey (pochodzenie afroamerykaśkie, wenezuelskie i irlandzkie). Na szczęście nie jest.


Źródła:

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rasa_a_inteligencja

https://pl.wikipedia.org/wiki/Meroe

https://www.nationalgeographic.com/travel/article/sudan-archaeology-pyramdis-kush-nubia

https://www.thecollector.com/ancient-african-civilizations/

https://pl.wikipedia.org/wiki/Wielkie_Zimbabwe


wtorek, 9 maja 2023

O uzasadnianiu rasistowskich tez

 

    W jednym z komentarzy do Rasizm i rasy w Księdze Urantii osoba podpisująca się Hill napisała, że o poziomie inteligencji ras ludzkich świadczy poziom cywilizacji, jakie te rasy stworzyły. Innymi słowy zasadność rasistowskich tez wywodzi z tego, że w Afryce nie wytworzono tak zaawansowanych cywilizacji, jakie wytworzył biały człowiek. Nie od razu pomyślałem o grze komputerowej, w którą kiedyś bardzo lubiłem grać, a mianowicie o Age of Empires, ale w końcu przyszła mi do głowy. Krótkie objaśnienie dla tych, którzy nie wiedzą, o co tam chodzi. Otóż chodzi o rozwój cywilizacji. Możemy grać przeciwko ludziom albo graczom komputerowym. W każdym przypadku lokalizacja miejsca startowego jest przypadkowa ale sprawiedliwa. To znaczy warunki geograficzne i dostępność surowców dla każdego gracza są mniej więcej takie same. W prawdziwym życiu tak jednak nie jest. Zarówno klimat jak i dostępność surowców, do których zaliczam też zwierzęta, są różne. Gdybyśmy w Age od Empires grali na prawdziwej mapie świata to nasze szanse na rozwój szybszy od innych nacji zależałby od tego, gdzie byśmy zostali osadzeni na starcie. W jednych miejscach byłoby więcej zwierząt nadających się do udomowienia, w innych mniej. To samo dotyczyłoby roślin: w jednym miejscu byłoby dużo nadających się do uprawy, w innych mniej. Podobnie z klimatem: w jednych miejscach sprzyjałby rolnictwu, w innych nie. Z kolei od dostępnych środków zależałaby chociażby możliwość wyżywienia większej liczby ludności, co przekładałoby się na możliwości obronne i nie tylko, bo przy większej populacji na przykład jest większa szansa, że ktoś coś mądrego wymyśli. Taka hipoteza wygląda bardzo wiarygodnie i można nasz eksperyment myślowy sprawdzić w takiej grze jak Age of Empires, bo możemy tam udawać, że trafiliśmy do kiepskiej lokalizacji i sprawdzić, jak wtedy potoczą się nasze losy. Jeśli jednak to kogoś nie przekonuje, to może sprawdzić korelacje między warunkami życia w Australii a rozwojem cywilizacyjnym tamtejszych ludzi przed przybyciem Europejczyków. Po pierwsze populacja ludzi w Australii nigdy nie przekroczyła 300 000, przy czym była mocno rozdrobniona na plemiona składające się z niewielkiej liczby. Po drugie ci ludzie prawie z nikim nie mieli kontaktu spoza kontynentu, na którym osiedli. Po trzecie nie ma tam zwierząt nadających się do udomowienia, a z roślin tylko jeden gatunek orzecha. Wystarczy to sobie uświadomić, żeby zrozumieć, dlaczego przed przybyciem Europejczyków Australijczycy byli na poziomie łowców-zbieraczy. Trafiła im się bardzo kiepska lokalizacja.

    Od dawna wielu ludzi twierdzi, że o mniejszej inteligencji rdzennych Australijczyków świadczą ich bardzo słabe wyniki w testach IQ. Jednak wielu badaczy zajmujących się tym tematem zwraca uwagę na to, że testy IQ  dają zafałszowany i uproszczony obraz umiejętności umysłowych ponieważ są obciążone kulturowo i ukierunkowane na badanie określonej inteligencji. Za tezą o fałszywości takich testów mogą przemawiać kariery zawodowe (a nawet naukowe) osób pochodzenia rdzennie australijskiego.

 

    Lepiej, ale nie rewelacyjnie, trafili mieszkańcy obu Ameryk. Chociaż mieli co udomawiać i co uprawiać, to jednak znacznie mniej niż mieszkańcy Europy i Azji, co na pewno nie było bez znaczenia w rozwoju. A jednak i tam stworzono wspaniałe cywilizacje świadczące o wysokiej inteligencji tamtejszych ludzi. Mowa o państwach Inków, Azteków i Majów.

    Zaczniemy jednak od  Kultury Missisipi. Jak w Australii, także i w Ameryce Północnej widać związek między warunkami środowiska, w którym żyją ludzie, a możliwościami stworzenia cywilizacji. Kultura Missisipi rozwijała się na terenach dzisiejszych środkowo-zachodnich , wschodnich i południowo-wschodnich Stanów Zjednoczonych od 800 do 1600 roku n.e. i nie była tym, z czym kojarzą się nam Indianie znani z westernów. Dolina rzeki Missisipi była terenem nadającym się do uprawy roli, co zostało przez Indian wykorzystane przede wszystkim do uprawy kukurydzy. Głównym miastem było Cahokia. W szczytowym okresie mieszkało tam od 6000 do 40 000 ludzi, którzy zajmowali się rzemiosłem i handlem. Cywilizacji tej było daleko do poziomu chociażby cywilizacji Majów czy Azteków, ale jest przykładem odejścia od życia typu zbieracko-łowieckiego w miejscu, które na to pozwalało.

    W testach na inteligencję Indianie Ameryki Północnej wypadają lepiej od rdzennych mieszkańców Australii. Przyczyną być może jest większa asymilacja. Podobnie jak Aborygeni, Indianie też robią kariery w rożnych dziedzinach, w tym w nauce. Są fizykami, inżynierami, lekarzami… Towarzystwo Nauki i Inżynierii Indian Amerykańskich zrzesza wielu członków, niektórzy dzielą się swoimi życiorysami na stronie Towarzystwa. Ciekawa lektura.

     Przegląd cywilizacji Ameryki Południowej zaczniemy od Teotihuacán, jednego z największych prekolumbijskich miast i zarazem ośrodka kultu religijnego. Początki miasta archeolodzy datują na 100 r. p.n.e., ale  lata świetności to okres znacznie późniejszy.  Najbardziej znane są Piramida Słońca i Piramida Księżyca. W latach świetności miasto miało około  200 tys. mieszkańców.

    Majowie - znani są z świątyń na piramidach schodkowych, pisma hieroglificznego, dwudziestkowego systemu liczbowego i prowadzenia obserwacji astronomicznych. Początki cywilizacji Majów sięgają 400 roku p.n.e. Kres nastąpił w XVI w. (podbój hiszpański).

    Aztekowie - do doliny Meksyku przybyli w XIII w.; uprawiali kukurydzę, pomidory, bób, figi, kakao, agawę i bawełnę; hodowali kaczki, gęsi i indyki. Uprawiali rzemiosło, opanowali proces obróbki miedzi, złota i brązu, wytwarzali też kauczuk. Budowali świątynie na piramidach schodkowych, znali kalendarz, mieli wiedzę astronomiczną i matematyczną.

    Inkowie – ich kultura rozwijała się od  XI wieku do połowy XVI wieku. Wybudowali sieć brukowych dróg liczącą ok. 40 tysięcy km, wiszące mosty oraz domy z cegły albo kamienia. Uprawiali kukurydzę, ziemniaki, komosę ryżową, bawełnę i kokę; hodowali lamy i alpaki.

    W artykule „Nowa twarz Indian południowoamerykańskich” możemy przeczytać, że „z grona Indian Ameryki Południowej rekrutują się wybitni uczeni, wpływowi politycy, sprawni przedsiębiorcy”, co przeczy tezie, że są to ludzie mniej inteligentni. To, że nie wytworzyli kultur tak zaawansowanych, jak w tym czasie zrobili to ludzie w innych rejonach świata, nie oznacza, że byli/są gorsi, mniej inteligentni. Powstawanie cywilizacji jest procesem złożonym i zależnym od wielu czynników, w tym od środowiska (roślinność, zwierzęta, ukształtowanie terenu, warunki klimatyczne…). W Wikipedii możemy przeczytać, że argumenty tzw. naukowego rasizmu odrzucane są „poprzez odwoływanie się do uniwersalnego charakteru inteligencji ludzkiej niezależnie od warunków środowiska naturalnego, zależności wskaźnika inteligencji czy przestępczości również od uwarunkowań społecznych (wychowanie, wykształcenie, stopa życiowa), zależności tempa rozwoju od uwarunkowań geograficznych (np. brak warunków do rozwoju rolnictwa w tundrze, na pustyni czy w lasach tropikalnych).

    W następnym poście napiszę o cywilizacjach w Azji i Afryce. Zwłaszcza w przypadku drugiego kontynentu wielu czytelników może się zdziwić.


Źródła:

https://www.edge.org/conversation/jared_diamond-why-did-human-history-unfold-differently-on-different-continents-for-the

ttps://www.national-geographic.pl/artykul/cywilizacje-prekolumbijskie-majowie-inkowie-i-aztekowie-co-o-nich-wiemy

https://naukawpolsce.pl/aktualnosci/news%2C20048%2Cnowa-twarz-indian-poludniowoamerykanskich.html

https://pl.wikipedia.org/wiki/Rasizm

poniedziałek, 8 maja 2023

Historii powstania Księgi Urantii cz. 2

 

    W tym poście przedstawię sprawę widocznych inspiracji i plagiatów w Księdze Urantii. Najpierw jednak krótki aneks do poprzedniego wpisu. Pisałem o tym, że pomysł na sposób uzyskiwania informacji od czynnika pozaziemskiego Sadler mógł przejąć od słynnego „śpiącego proroka”,  Edgara Evansa Cayce’a (1877-1945). Należy tu dodać, że samą ideę księgi dyktowanej przez podmiot pozaziemski mógł wziąć od autora dzieła pod tytułem „Oahspe: Nowa Biblia”, amerykańskiego dentysty, Johna Ballou Newbrougha (1828–1891). Książkę opublikowano w 1882 r., według autora przedstawiała „nowe objawienia” otrzymane od „… ambasadorów zastępów aniołów niebieskich, przygotowanych i objawionych człowiekowi w imię Jehowy…”, a napisane – jak twierdził - pismem automatycznym. Podobieństwa do KU są oczywiste.
    W moich wcześniejszych wpisach, które dotyczyły miedzy innymi twierdzeń KU o ewolucji, zwróciłem uwagę na to, że przedstawione poglądy są odzwierciedleniem poglądów albo odkryć naukowych konkretnych ludzi w czasach powstawania KU albo wcześniejszych (na przykład Ernsta Haeckela). Według Martina Gardnera, krytycznego badacza Księgi Urantii, księga ta zawiera cały szereg fragmentów, które można określić jako plagiaty. Wikipedia przedstawia kilka miejsc, które według Gardnera wyglądają na zaczerpnięte z dzieł istniejących w czasach powstawania KU. I tak: przekaz 85 z pierwszych ośmiu rozdziałów „Origin and Evolution of Religion” (wydana w 1923, autorstwa Edwarda Washburna Hopkinsa); fragmenty o ewolucji z książki „Rises to Parnassus: Critical Epochs in the Prehistory of Man” (1928, Henry Fairfield Osborn).
 

    Martin Gardner niewątpliwie ma zasługi w wyśledzeniu co najmniej inspiracji (delikatnie mówiąc) autorów KU innymi tekstami, o czym nie wspominają w książce, ale raczej nie większe niż Matthew Block, który w 1992 roku opublikował artykuł, w którym pokazał, że Księga Urantii wykorzystała materiał z 15 książek. Block twierdzi, że od tamtego czasu odkrył ponad 125 takich tekstów, w tym 17 opublikowanych po 1935 roku, czyli po rzekomym ukończeniu i poświadczeniu KU. Najstarsze źródło, jakie wyśledził, to „The Anatomy of Peace” (1945, Emery Reves) wykorzystane w księdze 134. Natomiast źródło najszerzej wykorzystane to „The Science of Society” (1927, Sumner, William Graham). Kolejnym wyróżniającym się tytułem według Blocka jest „Bóg i my sami” (1931, Edwin Lewis).

    Ten niestrudzony badacz twierdzi ponadto, że w książkach Williama S. Sadlera widać te same techniki parafrazowania cudzych tekstów, co w KU. Jeśli ma rację, to jest to dodatkowa poszlaka za tym, że Sadler odegrał główną rolę w powstaniu Księgi Urantii. Tak czy siak taka ilość cudzego materiału w KU (sparafrazowanego albo podanego wprost) przemawia na korzyść tezy, że KU ma źródło całkowicie ziemskie. Dlaczego czynnik pozaziemski miałby korzystać z ziemskiego materiału, zwłaszcza często błędnego? Nie ma takiego powodu, natomiast łatwo to wyjaśnić, jeśli przyjmiemy, że autorzy KU to ludzie.


Źródła:

https://en.wikipedia.org/wiki/Oahspe:_A_New_Bible

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Urantia_Book

https://urantiabooksources.com/

niedziela, 7 maja 2023

Jak powstała Księga Urantii?

 

    W 1908 roku  Dr. William Sadler, o którym więcej napiszę później, został poproszony przez sąsiadkę o sprawdzenie, co dzieje się z jej mężem, bo śpiąc  dziwnie oddycha i nie można  go obudzić. Podczas którejś z następnych obserwacji  śpiący zaczął mówić nie swoim głosem, a ten głos określił siebie jako istotę pozaziemską. Od 1923 roku w domu Sadlera zaczęła spotykać się grupa ludzi dyskutująca na różne tematy, głównie filozoficzne i religijne, którą nazwano Forum. Na czwartym spotkaniu Forum Sadler poinformował zgromadzonych o śpiącym mężczyźnie utrzymującym w czasie snu, że jest (a właściwie głos, który się z niego wydobywał) istotą pozaziemską. Wkrótce potem Forum zostało poinformowane przez tę istotę, że będzie ona udzielała odpowiedzi na pytania poprzez „osobę kontaktową”, czyli śpiącego mężczyznę. Odpowiedzi były udzielane w formie pisemnych dokumentów, które podobno pojawiały się w niewytłumaczalny sposób. Dokumenty po przepisaniu na maszynie znikały, więc nie można dokonać ekspertyzy grafologicznej ani porównać pierwotnego teksty z tym, który się znalazł w ksiażce. Różne inne dokumenty związane z KU( i nie tylko te) Sadler też zniszczył. W 1935 roku grupa otrzymała ostatni pakiet tekstów, a w 1955 pozwolenie na publikację. Ostatnie spotkanie Forum miało miejsce w 1942 roku.

    Kim była „osoba kontaktowa”? Kimkolwiek była, nasuwa się skojarzenie z innym śpiącym prorokiem.  Edgar Cays, bo o nim mowa, twierdził, że jego odczyty pochodzą z podświadomości. Spisywał je przyjaciel proroka, później żona, a jeszcze później sekretarka. Edgar Cays żył w USA, jak i „osoba kontaktowa” Sadlera, ale jego wizje były wcześniejsze, czyli mógł być dla Sadlera inspiracją.

    Martin Gardner, krytyczny badacz Księgi Urantii, twierdzi, że „osobą kontaktową” był Wilfred C. Kellogg, szwagier Williama Sadlera. Sadler przez prawie 20 lat był członkiem Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego. Członkiem tego Kościoła był także W. Kellogg. Łączy ich nie tylko to, że byli rodziną i członkami Adwentystów Dnia Siódmego, ale także poglądy na temat eugeniki i ras. Wuj naszego „śpiącego podmiotu” to  John Harvey Kellogg, nie tylko członek Adwentystów, ale także założyciel Fundacji Race Betterment, która stała ośrodkiem ruchu eugenicznego. J. H. Kellogg propagował segregację rasową, bo wierzył, że nie-biali zniszczą geny białych. Podobne przekonania żywił Sadler i W. C. Kellogg i podobne znajdujemy w Księdze Urantii.

    To wszystko pięknie pasuje do tezy, że KU ma ziemskie pochodzenie. Świadczą o tym zawarte w niej idee, które są tożsame z ideami, w które wierzył Sadler, i które podzielał W. C. Kellogg, domniemany „podmiot śpiący”. Po odejściu od Adwentystów Sadler porzucił niektóre z ich nauk, ale nie wszystkie, czego wyraz znajdujemy w KU. Podobnie wygląda sprawa kwestii naukowych przedstawionych w KU – Sadler był zwolennikiem teorii ewolucji. Kolejna przesłanka za ziemskim pochodzeniem księgi to jej zgodność z nauką z czasów jej powstawania, przy czym wiele z tez z dzisiejszej perspektywy jest błędna. Te zagadnienia omawiam w oddzielnych postach; inne, na przykład kwestia plagiatów, zostanie omówiona w późniejszym czasie.

    Pozostaje pytanie, po co Sadler miałby to robić? Najogólniejsza odpowiedź jest taka: żeby propagować i zaszczepić w innych idee, w które sam wierzył. Te idee podzielała i popierała domniemana „osoba kontaktowa”, prawdopodobnie też członkowie Forum i żona Adlera i ich syn, którzy także byli zaangażowani w powstanie i wydanie Księgi Urantii . Czy nie mogli tego robić w normalny sposób, to znaczy pisząc albo wygłaszając wykłady? Mogli i to robili (zwłaszcza Sadler), ale najwyraźniej to było za mało. Sadler (i prawdopodobnie i inni z Forum) chcieli stworzyć i zaprezentować Piąte Epokowe Objawienie, jak jest reklamowana KU. Czy książka byłaby tak traktowana, gdyby miała ziemskich autorów? Z pewnością nie. Każde słowo człowieka można podważyć, bo tylko słowo człowieka, istoty omylnej, poza tym ludzkich publikacji jest cała masa i trudno przekonać akurat do swojego przekazu. Trzeba było nadać jej autorytet nieziemskiego pochodzenia, jak to robili dawniejsi prorocy; sprawić, żeby przekaz był traktowany jak przekaz czynnika wyższego niż ludzki. KU w ten sposób staje się czymś w rodzaju nowej Biblii; Biblii na miarę nowych czasów, czasów nauki. Skrojona na miarę pierwszej połowy XX wieku szybko się zdezaktualizowała (czego jej wyznawcy nie zauważyli albo nie chcą zauważyć). Zdezaktualizowała się chociaż autorzy KU dołożyli starań, żeby tak się nie stało. Przede wszystkim cała masa informacji zawartych w KU jest nieweryfikowalna, a inne są trudno weryfikowalne (niektóre hipotezy naukowe na zawsze pozostaną jedynie hipotezami), a jeszcze inne mają się wybronić asekuracyjnymi uwagami KU, z czego skwapliwie korzystają jej apologeci. Jednym z częstych argumentów jest ten, że nauka nie jest nieomylna. Ale z dowodem na pozaziemskie źródło KU jest jak z ciastkiem: jak się je zje, to się go nie ma. Jeśli omylny charakter twierdzeń naukowych, ich tymczasowość,  ma bronić KU tam, gdzie nie zgadza się z aktualną wiedzą, to ta aktualna wiedza nie może służyć jako dowód na istnienie w KU tzw. naukowych przepowiedni. Albo aktualna wiedza jest punktem odniesienia, albo nie jest. Traktowanie jej raz tak, a raz inaczej, to nic innego jak stosowanie podwójnych kryteriów.

    Tak to widzę ogólnie. Nie mam zdania w kwestiach szczegółowych, to znaczy na ile KU jest efektem spisku, a na ile samooszukiwania się i/albo oszukiwania jednych przez drugich, ale pewny jestem jej ziemskiego pochodzenia. Jeżeli to takie oczywiste – mógłby ktoś zapytać – to dlaczego są ludzie, którzy w to wierzą? Ludzie wierzą w całą masę bzdur. Kiedyś wierzyli (a i dziś takich nie brakuje) w twierdzenia Ericha von Dänikena, że dawno temu Ziemię nawiedzili kosmici, czego ślady są do dziś w starych tekstach (w tym w Biblii) i ludzkich budowlach (np. piramidy w Egipcie). Stanisław Lem bardzo się denerwował tym, że ludzie tak łatwo wierzą w rewelacje Szwajcara, że napisał listy z pretensjami do swoich przyjaciół naukowców z Zachodu. Ci mu odpisali, że piszą artykuły i książki wyjaśniające, gdzie i dlaczego Däniken się myli, ale mało kto chce to czytać. Ludzie wolą bajki od naukowych wywodów. Po pierwsze bajki są dla nich ciekawsze, fajniejsze, a po drugie łatwiej im je zrozumieć. W przypadku KU wiarygodności bajkom mają nadać rzekome naukowe przepowiednie. Rzekome, bo – jak pokazałem to w poszczególnych wcześniejszych postach – teksty KU oparte są na ówczesnej wiedzy i bardzo często są niezgodne z wiedzą dzisiejszą.


 Żródła:

https://en.wikipedia.org/wiki/The_Urantia_Book

https://en.wikipedia.org/wiki/Edgar_Cayce

https://en.wikipedia.org/wiki/William_S._Sadler

Helena Petrovna Blavatsky, Helena Bławatska (1831 – 1891) to rosyjska mistyczka, współzałożycielka Towarzystwa Teozoficznego, czołowy teore...